Poszukiwania Grzegorza Borysa koncentrują się w rejonie Wielkiego Kacka; strażacy oddali hołd tragicznie zmarłemu nurkowi
Czwartek, 2 listopada, jest czternastym dniem poszukiwań 44-letniego żołnierza Marynarki Wojennej Grzegorza Borysa, który jest podejrzany o zabójstwo 6-letniego syna w Gdyni Fikakowie 20 października rano.
W środę 1 listopada podczas poszukiwań Borysa wydarzył się tragiczny wypadek. 27-letni strażak-nurek Bartosz Błyskal stracił przytomność podczas nurkowania. Nieprzytomnego nurka wyciągnięto ze zbiornika wodnego przy ul. Lipowej i ul. Źródło Marii w Gdyni i przewieziono do gdyńskiego szpitala. Niestety mężczyzny nie udało się uratować. Jak podał w środę oficer prasowy straży pożarnej w Gdańsku bryg. Jacek Jakóbczyk pod wodą doszło do wypadku nurkowego.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura.
Działania strażaków-nurków ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego "Gdańsk" były prowadzone w środę od rana na wniosek policji.
W czwartek o godz. 18 w jednostkach Państwowej Straży Pożarnej i remizach Ochotniczych Straży Pożarnych w Polsce strażacy oddali hołd zmarłemu strażakowi.
Niedaleko miejsca, gdzie doszło do tragicznego wypadku, przy mokradłach nieopodal Źródła Marii, w piątek 20 października po zabójstwie pies tropiący zgubił trop poszukiwanego Grzegorza Borysa. Według pierwszych informacji właśnie tamtędy miał uciekać 44-latek.
Jak dowiedziała się PAP, w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gdańsku poszukiwania Borysa są kontynuowane. W czwartek wieczorem kolumna policyjnych radiowozów jechała przez Wielki Kack w kierunku Źródła Marii.
Policjanci i żandarmeria wojskowa nadal przeczesują lasy w pobliżu miejsca, gdzie 20 października doszło do zabójstwa. (PAP)
Autor: Krzysztof Wójcik
kszy/ jann/